Wielkość I nędza człowieka Papież Franciszek

Wielkość i nędza człowieka” - list Franciszka z okazji 400. rocznicy urodzin Blaise`a Pascal  tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Watykan

 Grzegorz Gałązka „Podstawową zasadą myśli Pascala jest to że rzeczywistość przewyższa ideę i uczy nas trzymać się z dala od różnych sposobów ukrywania rzeczywistości, od anielskich puryzmów po intelektualizmy pozbawione mądrości. Zabójcze ideologie, na które wciąż zapadamy w dziedzinie gospodarczej, społecznej, antropologicznej czy moralnej, utrzymują tych, którzy za nimi podążają w bańkach przekonań, w których idea zastąpiła rzeczywistość” – podkreśla papież Franciszek w Liście apostolskim „Sublimitas et miseria hominis” - „Wielkość i nędza człowieka” z okazji 400. rocznicy urodzin Blaise`a Pascala. Ten uważany za „uniwersalnego geniusza” francuski matematyk, filozof, wynalazca, apologeta chrześcijaństwa urodził się 19 czerwca 1623 r. w Clermont-Ferrand.

LIST APOSTOLSKI SUBLIMITAS ET MISERIA HOMINIS OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA W CZTERECHSETNĄ ROCZNICĘ URODZIN BLAISE’A PASCALA

WIELKOŚĆ I NĘDZA CZŁOWIEKA, tworzą paradoks, który znajduje się w centrum refleksji i przesłania Blaise’a Pascala, urodzonego cztery wieki temu, 19 czerwca 1623 r., w centralnej Francji. Od dzieciństwa i przez całe swoje życie szukał on prawdy. Za sprawą rozumu odnajdywał jej znaki, zwłaszcza na polach matematyki, geometrii, fizyki i filozofii. W młodym wieku dokonywał niezwykłych odkryć, które sprawiły, że osiągnął znaczącą sławę. Jednak nie poprzestał na tym. W stuleciu wielkich promotorów postępu na wielu polach nauki, którym towarzyszył narastający sceptycyzm filozoficzny i religijny, Blaise Pascal okazał się niezmordowanym poszukiwaczem tego, co prawdziwe, który sam w sobie zawsze pozostaje „niespokojny”, pociągnięty nowymi i dalszymi perspektywami.

Właśnie to rozumowanie, tak wyostrzone i zarazem tak otwarte sprawiało, że nigdy nie milkło w nim pytanie odwieczne i zawsze nowe, które rozbrzmiewa w duszy człowieka: „czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8, 5). To pytanie jest wyryte w sercu każdej istoty ludzkiej, każdej epoki i każdego miejsca, każdej cywilizacji i języka, każdej religii. „Czymże jest człowiek w przyrodzie? – zastanawia się Pascal. Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości” (1). Równocześnie jednak pytanie to jest osadzone tam, w tym psalmie, w sercu miłosnej historii Boga i Jego Ludu, historii wypełnionej w ciele „Syna Człowieczego” Jezusa Chrystusa, Którego Ojciec darował aż do opuszczenia, aby ukoronować Go chwałą i czcią ponad wszelkie stworzenie (por. w. 6). Na to pytanie, postawione w języku jakże różnym od języka matematyki i geometrii, Pascal nigdy się nie zamknął.

Wydaje mi się, że na tej podstawie mogę rozpoznać w nim pewną głęboką postawę, którą określiłbym jako „pełna zachwytu otwartość na rzeczywistość”. Otwartość na inne wymiary wiedzy i egzystencji, otwartość na innych, otwartość na społeczeństwo.

Przykładowo, miał on swój udział w początkach pierwszej sieci transportu publicznego w historii Paryża, w 1661 r., tzw. „Carrosses à cinq sols”. Jeśli podkreślam to na początku niniejszego Listu, to dlatego, by podkreślić fakt, że ani jego nawrócenie ku Chrystusowi, zwłaszcza od czasu „nocy ognia”, 23 listopada 1654 r., ani jego nadzwyczajna intelektualna moc obrony wiary chrześcijańskiej, nie uczyniły z niego osoby odizolowanej od swoich czasów. Był uważny na najpowszechniejsze wówczas problemy, jak również na potrzeby materialne wszystkich członków społeczeństwa, w którym żył.

Otwartość na rzeczywistość oznaczała dla niego nie zamykanie się na innych, nawet w godzinie ostatniej choroby. Z tego okresu, gdy miał 39 lat, pochodzą te słowa, wyrażające etap zamykający jego ewangeliczną drogę: „Jeśli lekarze mówią prawdę, a Bóg pozwoli mi wyzdrowieć z tej choroby, postanawiam, że do końca życia nie będę miał innej pracy ani zajęcia niż służba ubogim” (2). Wzruszające jest odkrycie, że w ostatnich dniach swego życia, myśliciel tak genialny jak Blaise Pascal, nie widział przynaglenia większego, niż włożenie swych sił w dzieła miłosierdzia: „Jedynym przedmiotem Pisma świętego jest miłość” (3).

Cieszę się więc, że Opatrzność, w tej czterechsetnej rocznicy jego urodzin, daje mi okazję do złożenia mu hołdu i podkreślenia tego, co w jego myśli i jego życiu wydaje mi się odpowiednie, by móc pobudzić do poszukiwania prawdziwego szczęścia także chrześcijan naszych czasów oraz wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli: „Wszyscy ludzie silą się być szczęśliwi; nie ma tu wyjątku; mimo różnych środków, jakich w tym używają, wszyscy dążą do tego celu” (4). Cztery wieki po swych narodzinach, Pascal pozostaje dla nas towarzyszem drogi, który towarzyszy naszemu poszukiwaniu prawdziwego szczęścia i, według daru wiary, naszemu pokornemu i radosnemu rozpoznawaniu Pana umarłego i zmartwychwstałego.

Rozmiłowany w Chrystusie, który przemawia do wszystkich

Jeśli Blaise Pascal może poruszyć wszystkich, to nie tylko dlatego, że w godny podziwu sposób mówił o ludzkiej kondycji. Byłoby bowiem mylące, gdybyśmy postrzegali go jedynie jako specjalistę od ludzkich obyczajów, niezależnie od tego, jak był genialny. Nie można prawdziwie pojąć monumentu, jakim są jego Myśli, których niektóre wyodrębnione fragmenty stały się słynne, jeśli pominie się fakt, że Jezus Chrystus i Pismo święte stanowią zarówno ich centrum, jak i klucz do nich. Jeśli bowiem Pascal podjął się mówić o człowieku i Bogu, to dlatego, że doszedł do pewności, iż „nie tylko nie znamy Boga inaczej niż przez Jezusa Chrystusa, ale i siebie samych znamy jedynie przez Jezusa Chrystusa; znamy życie i śmierć jedynie przez Jezusa Chrystusa. Poza Jezusa Chrystusem nie wiemy, ani co to nasze życie, ani śmierć, ani Bóg, ani my sami. Tak więc bez Pisma, które ma za jedyny przedmiot Jezusa Chrystusa, nie znamy nic i widzimy jedynie ciemności” (5). Tak skrajna wypowiedź wymaga wyjaśnienia, jeśli ma stać się zrozumiała dla wszystkich, a nie zostać potraktowana jedynie jako stwierdzenie czysto doktrynalne, niedostępne dla tych, którzy nie podzielają wiary Kościoła, lub jako umniejszenie kompetencji właściwych naturalnemu rozumowi.

Wiara, miłość i wolność

Jako chrześcijanie musimy wystrzegać się pokusy, by naszą wiarę traktować jako niepodważalną pewność, która narzuca się wszystkim. Pascalowi z pewnością zależało na tym, aby wszyscy ludzie dowiedzieli się, że „Bóg i prawda są nierozdzielne”(6). Wiedział jednak, że działanie wierzącego jest możliwe za sprawą łaski Bożej, przyjętej w wolności serca. Ten, kto przez wiarę dokonał osobistego spotkania z „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba, a nie filozofów i uczonych” (7), rozpoznał w Jezusie Chrystusie „Drogę, Prawdę i Życie” (J 14, 6). Dlatego wszystkim, którzy chcą nadal poszukiwać prawdy – a jest to zadanie, które w tym życiu nie ma końca – proponuję posłuchać Blaise'a Pascala, człowieka o niezwykłej inteligencji, który chciał nam przypomnieć, że poza podążaniem za miłością, nie ma żadnej prawdy, która miałaby wartość: „Robimy sobie bożyszcze z samej prawdy; prawda bowiem poza miłością nie jest Bogiem, jest jego obrazem i bałwanem, którego nie trzeba kochać ani ubóstwiać” (8).

Pascal przestrzega nas więc przed fałszywymi doktrynami, przesądami czy libertynizmem, które oddalają tak wielu z nas od trwałego pokoju i trwałej radości Tego, który chce, abyśmy wybrali „życie i szczęście”, a nie „śmierć i przekleństwo” (Pwt 30, 15). Tymczasem tragedia naszego życia polega na tym, że czasem źle postrzegamy, a więc i źle wybieramy. W istocie, możemy zakosztować szczęścia Ewangelii tylko wtedy, gdy „Duch Święty przenika nas całą Swoją mocą i uwalnia nas od słabości egoizmu, lenistwa czy pychy”(9). Ponadto, „bez mądrości rozeznania, łatwo możemy stać się marionetkami, będącymi zakładnikami chwilowych tendencji” (10). Dlatego inteligencja i żywa wiara Blaise'a Pascala, który chciał ukazać, że religia chrześcijańska jest „czcigodna, ponieważ dobrze poznała człowieka” i „luba, ponieważ przyrzeka prawdziwe dobro” (11), może pomóc nam przejść przez ciemności i niepowodzenia tego świata.

Wyjątkowy umysł naukowy

Kiedy w 1626 r. zmarła jego matka, Blaise Pascal miał trzy lata. Jego ojciec, Etienne, ceniony prawnik, był również znany ze swoich niezwykłych zdolności naukowych, zwłaszcza w zakresie matematyki i geometrii. Decydując się na samodzielne kształcenie trójki swoich dzieci: Jacqueline, Blaise'a i Gilberte, w 1632 r. przeniósł się do Paryża. Już wkrótce Blaise wykazał się wyjątkowym umysłem i wielką potrzebą prawdy, co relacjonuje jego siostra Gilberte: „Od dzieciństwa nie mógł podążać za niczym innym, jak tylko za tym, co wydawało mu się oczywistą prawdą; tak, że kiedy nie dostarczano mu dobrych argumentów, to sam ich szukał” (12). Pewnego dnia ojciec niespodziewanie zastał syna na poszukiwaniach geometrycznych i szybko zorientował się, że dwunastoletni Blaise, kreśląc na ziemi figury, wyprowadził całkowicie samodzielnie, pierwsze trzydzieści dwa Elementy Euklidesa, nie wiedząc, że są one opisane w książkach pod innymi tytułami (13). Gilberte wspomina, że ich ojciec był „przerażony wielkością i siłą tego geniusza” (14).

W następnych latach Blaise Pascal sprawi, że jego ogromny talent zaowocuje, koncentrując na nim wszystkie wysiłki swej pracy. Od siedemnastego roku życia przebywał on wśród najwybitniejszych naukowców swoich czasów. A jego odkrycia i publikacje następowały po sobie dość szybko. W 1642 r., w wieku dziewiętnastu lat, wynalazł maszynę arytmetyczną, przodka naszych kalkulatorów. Blaise Pascal jest dla nas niezwykłą inspiracją, ponieważ przypomina nam o wielkości ludzkiego rozumu i zaprasza do korzystania z niego w celu rozszyfrowywania otaczającego nas świata. L’esprit de géométrie, czyli umiejętność szczegółowego rozumienia działania rzeczy, będzie mu dobrze służyła przez całe życie, na co zwraca uwagę wybitny teolog Hans Urs von Balthasar: „Dzięki precyzji geometrii i nauk przyrodniczych jest w stanie osiągnąć całkiem inną precyzję, jaka istnieje na przykład w dziedzinie egzystencji i życia chrześcijańskiego” (15). Ta praktyka, pokładająca ufność w naturalnym rozumie, sprawiająca, że Pascal solidaryzował się ze wszystkimi braćmi w poszukiwaniu prawdy, pozwoli mu uznać ograniczenia samej inteligencji, a jednocześnie otworzyć się na nadprzyrodzone racje Objawienia. Jest to zgodne z logiką paradoksu, która stanowiła filozoficzne piętno i literacki urok jego Myśli: „Kościół włożył tyle samo trudu, aby dowieść, że Jezus Chrystus był człowiekiem, przeciw tym, którzy temu przeczyli, co aby dowieść, że był Bogiem. Pozory były po obu stronach równie wielkie” (16).

Filozofowie

Wiele pism Pascala jest w dużej mierze częścią dyskursu filozoficznego. W szczególności Myśli, ten zbiór pośmiertnie opublikowanych fragmentów, które są notatkami lub szkicami filozofa ożywianego teologicznym wyobrażeniem, którego pierwotną spójność i porządek uczeni starają się odtworzyć, nie unikając rozbieżności. Szalona miłość Chrystusa oraz służba ubogim, o której wspomniałem na początku, świadczą nie tyle o przełomie duchowym tego śmiałego ucznia, ile o zagłębieniu się w kierunku radykalności ewangelicznej, o postępowaniu, z pomocą łaski, w kierunku żywej prawdy Pana. On, który miał nadprzyrodzoną pewność wiary i który widział ją jako tak bardzo zgodną z rozumem, choć nieskończenie go przekraczającą, chciał jak najdalej dojść w dyskusji z tymi, którzy nie podzielali jego wiary, ponieważ „tym, którzy jej nie mają, możemy ją dać jedynie rozumowaniem, w oczekiwaniu, aż Bóg da im ją przez poczucie serca” (17). Jest to ewangelizacja pełna szacunku i cierpliwości, którą warto, by naśladowało nasze pokolenie.

Aby zrozumieć dyskurs Pascala na temat chrześcijaństwa, trzeba zatem zwracać uwagę na jego filozofię. Podziwiał on mądrość starożytnych filozofów greckich, którzy, jako członkowie jednego polis, byli w swojej sztuce zdolni do prostoty i spokoju: „Ludzie nie wyobrażają sobie Platona i Arystotelesa inaczej jak w sukniach bakałarzy. Byli to grzeczni ludzie i nie gorzej od innych weselący się radzi z przyjaciółmi. Kiedy im się spodobało ułożyć swoje Prawo i Politykę, uczynili to, ot, wśród zabawy: była to najmniej poważna i filozoficzna część ich życia: najbardziej filozoficzną było żyć po prostu i spokojnie” (18). Pomimo wielkości i zastosowania tych filozofii, Pascal dostrzega jednak ich granice: stoicyzm „prowadzi do pychy” (19), sceptycyzm zaś do rozpaczy (20). Rozum ludzki jest niewątpliwie cudem stworzenia, który wyróżnia człowieka spośród wszystkich innych stworzeń, gdyż „człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą” (21). Jest więc jasne, że granice filozofów będą po prostu granicami stworzonego rozumu. Jakkolwiek bowiem Demokryt powiedziałby: „Będę mówił o wszystkim” (22), to jednak sam rozum nie może rozstrzygnąć najwznioślejszych i najbardziej palących pytań. Co zatem tak naprawdę, zarówno w czasach Pascala, jak i dzisiaj, jest tematem, który najbardziej nas interesuje? To integralny sens naszego losu, naszego życia i naszej nadziei, to szczęście, które można uważać za wieczne, ale które może dać tylko Bóg: „Nic nie jest tak ważne dla człowieka jak jego byt; nic nie jest dlań równie straszliwe jak wieczność” (23).

Rozważając Myśli Pascala, odnajdujemy niejako na nowo tę podstawową zasadę: „Rzeczywistość przewyższa ideę”, ponieważ Pascal uczy nas trzymać się z dala od „różnych sposobów ukrywania rzeczywistości”, od „anielskich puryzmów” po „intelektualizmy pozbawione mądrości” (24). Nic nie jest bardziej niebezpieczne niż myślenie odcieleśnione: „kto się chce wspiąć do anioła, spada do bydlęcia” (25). A zabójcze ideologie, na które wciąż zapadamy w dziedzinie gospodarczej, społecznej, antropologicznej czy moralnej, utrzymują tych, którzy za nimi podążają w bańkach przekonań, w których idea zastąpiła rzeczywistość.

Kondycja ludzka

Pełna paradoksów filozofia Pascala, wypływa z poglądu równie pokornego, co jasnego, który stara się sięgnąć do „rzeczywistości oświeconej rozumowaniem” (26). Wychodzi on od stwierdzenia, że człowiek jest jakby obcy sam sobie, wielki i nieszczęśliwy. Wielki dzięki rozumowi, dzięki umiejętności poskramiania namiętności, wielki nawet w tym, że „wie, że jest nędznym” (27). Dąży przede wszystkim do czegoś innego, niż zaspokajanie instynktów lub opieranie się im, „to, co bowiem jest naturą u zwierząt, to u człowieka nazywamy nędzą” (28). Istnieje nieznośna dysproporcja między naszą nieskończoną wolą bycia szczęśliwym i poznania prawdy, z jednej strony, a naszym ograniczonym rozumem i słabością fizyczną, z drugiej, i prowadzi ona do śmierci. Dlatego siła Pascala tkwi również w jego nieprzejednanym realizmie: „Nie trzeba mieć duszy bardzo podniosłej, aby zrozumieć, że nie ma tu na ziemi trwałego i prawdziwego zadowolenia; że wszystkie nasze przyjemności są tylko marnością, że niedole nasze są nieskończone, że wreszcie śmierć, która zagraża nam w każdej chwili, musi nieuchronnie wtrącić nas za niewiele lat w straszliwą konieczność wiekuistego unicestwienia albo wiekuistego nieszczęścia. Nie masz nic prawdziwszego i bardziej przerażającego. Udawajmy zuchów, ile chcemy; oto koniec, jaki czeka najpiękniejszy żywot w świecie” (29). W tym tragicznym stanie człowiek nie może oczywiście pozostać sam w sobie, bo jego nędza i niepewność jego losu są nie do zniesienia. Musi więc się zabawić, co Pascal z łatwością przyznaje: „Stąd pochodzi, że ludzie tak miłują gwar i zgiełk” (30). Jeśli bowiem człowiek się nie weseli swoim stanem – a sami doskonale wiemy, jak dostarczać sobie rozrywki poprzez pracę, wypoczynek, rodzinę czy przyjaźnie, ale także, niestety, poprzez wady, do których prowadzą nas niektóre namiętności – jego człowieczeństwo odczuwa „swoją nicość, opuszczenie, lichość, zależność, niemoc, próżnię. [I z głębi jego duszy] wyłania się nuda, melancholia, smutek, troska, żal, rozpacz” (31). A jednak rozrywka nie uspokaja ani nie zaspokaja naszego wielkiego pragnienia życia i szczęścia. Wszyscy o tym dobrze wiemy.

To właśnie wówczas Pascal stawia swoją wielką hipotezę: „Cóż więc jest to, co nam krzyczy owo pragnienie i owa niemoc, jeśli nie to, iż istniało niegdyś w człowieku prawdziwe szczęście, po którym został nam obecnie jeno znak i ślad zgoła próżny? Staramy się go daremnie wypełnić wszystkim, co nas otacza, szukając w nieobecnych rzeczach pomocy, której nie otrzymujemy od obecnych, ale wszystkie okazują się niezdatne: tą nieskończoną otchłań może wypełnić jedynie przedmiot nieskończony i niezmienny, to znaczy sam Bóg” (32). Jeśli człowiek jest jak „król wydziedziczony” (33), który dąży jedynie do odzyskania utraconej wielkości, a jednak widzi, że nie jest do tego zdolny, to czymże jest? „Cóż za monstrum jest tedy człowiek? Cóż za osobliwość, co za potwór, co za chaos, co za zbieg sprzeczności, co za dziw! Sędzia wszechrzeczy, bezrozumny robak ziemny; skarbnik prawdy, zlew niepewności i błędu; chluba i zakała wszechświata. Kto rozplącze ten zamęt?” (24). Pascal, jako filozof, widzi wyraźnie, że „im więcej mamy światła, tym więcej odkrywamy wielkości i niskości w człowieku” (35), ale, że tych przeciwieństw nie da się pogodzić. Bowiem rozum ludzki nie potrafi ich zharmonizować, ani rozwiązać zagadki

„Spotkamy się z kardynałem Zuppim i zdamy relację Ojcu Świętemu” - powiedział pytany przez dziennikarzy kard. Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, na marginesie inauguracji Centrum Pielgrzymów-Info Pont Giubileo 2025, przy Via della Conciliazione 7.

Więcej ...

Trzeba powrócić do adoracji Najświętszego Sakramentu!

 2023-06-19 15:18

 ​Krzysztof Bronk/vaticannews / Watykan (KAI)

 Karol Porwich/Niedziela

​W naszych czasach zatraciliśmy sens adoracji Najświętszego Sakramentu. Trzeba do tego powrócić – mówił papież do organizatorów krajowego Kongresu Eucharystycznego w Stanach Zjednoczonych. Podkreślił, że dziś mało ludzi wie, czym jest adoracja w ciszy przed Jezusem obecnym w Eucharystii. W ostatnich latach zrezygnowano z tego sposobu modlitwy. Wy, biskupi, musicie katechizować, musicie nauczyć wiernych tej modlitwy – podkreślił w spontanicznych słowach papież.

ŚW BRAT ALBERT: OD DEPRESJI DO KANONIZACJI

Św. Brat Albert: Od depresji do kanonizacji

Przyszły święty wylądował w szpitalu psychiatrycznym z depresją w stopniu głębokim i nerwicą natręctw na tle religijnym. Miał myśli potępieńcze – i to bardzo silne. Niektórzy zastanawiają się, czy nie szedł już w stronę schizofrenii. O sylwetce psychologicznej i duchowej Brata Alberta mówi ks. dr Krzysztof Matuszewski, teolog i psycholog, nowy rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach.

JAROSŁAW DUDAŁA

DODANE 17.06.2023 00:15

Jarosław Dudała: Jest Ksiądz psychologiem, psychoterapeutą. Wyobraźmy sobie, że jest rok 1880. Ma ksiądz przed sobą 37-letniego Adama Chmielowskiego – jeszcze nie świętego Brata Alberta, ale początkującego jezuitę, który niedawno doznał załamania psychicznego. Ma Ksiądz przed sobą jego dossier psychiatryczne. Jaka jest Księdza diagnoza?

Ks. dr Krzysztof Matuszewski: Widzę znaczące życiowe straty oraz sporo czynników urazowych, które go obciążyły: śmierć ojca w 8. roku życia, śmierć matki w 14. roku życia. Jeszcze w 12. roku życia widzę chłopca w szkole kadetów w Petersburgu – za dnia pośród wojskowego drylu, a w nocy pogrążonego w smutku, płaczącego do poduszki, tęskniącego za matką. Potem widzę jego idealizm podsycony romantyzmem epoki, patriotycznymi nastrojami narodowowyzwoleńczymi, a po powstaniu styczniowym – wielki upadek wzniosłych romantycznych idei. Podczas walk powstańczych widzę rannego osiemnastolatka z amputowaną nogą, potem jego emigrację do Francji. Kolejno są jeszcze studia w Monachium, gdzie w zasadzie klepał biedę.

Jak się to wszystko pozbiera, to strat, obciążeń psychicznych oraz fizycznych jest naprawdę sporo.

Do czego one doprowadziły?

Wstąpił do jezuitów, co było nieco ucieczkowe – chciał wycofać się ze świata i sztuki świeckiej, obserwując, jak wyniszczające bywa poświęcenie się jej.  Złożył tam ślub, że nie będzie palił [tytoniu]. Nie udało się, znalazł gdzieś na ziemi tlący się niedopałek, zaciągnął się, poczuł wtedy, że złamał przyrzeczenie, co zadziałało jak naciśnięcie spustu. Ruszyła lawina skrupułów. Dziś nazywamy to dekompensacją w formie depresji i zaburzeń nerwicowych.

Wylądował w szpitalu psychiatrycznym we Lwowie z depresją w stopniu głębokim i zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, inaczej nerwicą natręctw na tle religijnym. Miał myśli potępieńcze, silne poczucie winy, poczucie niegodności należenia do jezuitów. Niektórzy badacze jego historii zastanawiają się, czy to nie była już psychoza – schizofrenia. Prof. Brzezicki z Akademii Medycznej w Krakowie twierdził, że był schizofrenikiem. Inni z kolei profesorowie psychiatrii – A. Kępiński, Z. Ryn twierdzą, że nie.

Po wyjściu ze szpitala, ciągle jeszcze w stanie depresyjnym, Chmielowski zamieszkał w zacisznych warunkach u brata na Podolu.
W sierpniu 1882 r. miała miejsce słynna scena, w której jego brat rozmawiał z ks. Pogorzelskim...

Rozmawiali celowo w taki sposób, żeby Adam to słyszał...

Ta była rozmowa o Miłosierdziu Bożym. Ona spowodowała, że jeszcze tego samego dnia Adam wsiadł na konia i pojechał do spowiedzi. W jej trakcie doświadczył Boga czułego, bliskiego, pełnego miłosierdzia. W zasadzie z dnia na dzień puściły jego skrupuły, poprawił się nastrój.

Pisał potem: "Ten święty prałat był tak dobry i łaskawy dla mnie, jak nikt więcej być nie może".

Rola tego spowiednika wydaje się nieoceniona. Poza tym samo doświadczenie miłosierdzia w spowiedzi, być może generalnej, było przemieniające. Z kolei warunki zewnętrzne do przyjęcia łaski były sprzyjające. Czas letni – sierpniowy, bezpieczne, wyrozumiałe i cierpliwe środowisko rodzinne. Chmielowski będzie tu widział przede wszystkim zrządzenie Bożej opatrzności, a zatem cud przemiany, coś nadprzyrodzonego.

Cud?

Tak, cud przemiany zdrowia psychicznego po doświadczeniu spotkania z Bogiem dobrym i bliskim w spowiedzi.

Zdaję sobie sprawę, że ktoś, kto czyta tę słowa i ma podobne problemy, np. z depresją, może uznać, że skoro ta droga zadziałała u Brata Alberta, to może nie trzeba przy dolegliwościach psychicznych korzystać z pomocy lekarskiej, a sakrament leczy wszystko. Nie! Wiara w Boże działanie nadzwyczajne, jak w przypadku Chmielowskiego, nie oznacza pomijania zwyczajnych środków wsparcia, w tym medycznych i psychologicznych. Pomijanie tego drugiego, z założeniem, że Bóg jak zechce, to uzdrowi, jest błędem, niezgodnym z chrześcijańską tradycją właściwego rozumienia współpracy człowieka z łaską. Poza tym, to co jawi się nam jako zwykłe i naturalne, również jest włączone w Boże działanie, skoro On jest Panem czasu i historii. Późniejszy Brat Albert to rozumiał. Ufając głęboko w Boże prowadzenie, współpracował z lekarzami, w tym psychiatrami. Gdy miał problemy z jedną z albertynek zmagającą się m.in. z histerią, rozmawiał i korzystał z rad krakowskich psychiatró⁹w.

Wizytacja Kanoniczna 11-12 .06.2023 r Szkoła im Stefana WyszynskiegoPrzedszkole w Lbiskach u Sióstr

ABC Społecznej Krucjaty Miłości

1.Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata (siostrę).

2.Myśl dobrze o wszystkich – nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.

3.Mów zawsze życzliwie o drugich – nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.

4.Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.

5.Przebaczaj wszystko wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody.

6.Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby tobie tak czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co Ty jesteś winien innym.

7.Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.

8.Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak Ty korzystasz z pracy drugich.

9 Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.

10.Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół.

ABC of the Social Crusade of Love

Pliki do pobrania

11 czerwiec z 1973 roku OAZA

11 czerwca 1973 roku, Krościenko. Akt oddania Maryi ruchu oazowego.
WWW.OAZA.PL

Oaza u źródła – mija 50 lat od aktu konstytutywnego Ruchu, który zmienił Polskę i Kościół

Był 11 czerwca 1973 roku, święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła. Na tonącym w zieleni wzniesieniu zwanym Kopią Górką w Krościenku nad Dunajcem panował niezwykły ruch. Przyjeżdżali młodzi ludzie z plecakami, zgłaszali miejsca, z których przybyli, odbierali świeżo wydrukowane materiały. Sporo było księży. Część z nich przybyła już poprzedniego dnia, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Wtedy to został poświęcony Namiot Światła, ośmioboczny budynek, zbudowany na potrzeby Ruchu Światło–Życie. Teraz miało się odbyć pierwsze spotkanie istniejących już wspólnot, które ks. Franciszek Blachnicki nazwał Centralną Oazą Matką. Odtąd COM będzie co roku oficjalnie rozpoczynać nowy rok formacyjny Ruchu

Błogosławiony Carlo Acutis Kim jest ten b.młody świety 15 latek

Bł. Carlo Acutis.FOT. WWW.CARLOACUTIS.PL

Kiedy zobaczyłem czyny Carlo, wtedy się nawróciłem”. Poruszająca historia nawróconego hindusa

Hindus Rajesh Mohur został zatrudniony do opieki nad małym Carlo i miał okazję z bliska obserwować jego życie. Świętość Carla zachwyciła go tak bardzo, że przeszedł na chrześcijaństwo!

AS/ CATHOLIC NEWS AGENCY

DODANE 31.05.2023 12:35

W wywiadzie opublikowanym w najnowszej książce korespondentki CNA w Rzymie Courtney Mares „Błogosławiony Carlo Acutis: Święty w trampkach”, Rajesh Mohur – syn bramińskiego duchownego podzielił się historią swojej duchowej podróży: od hinduizmu do chrześcijaństwa. Ogromną rolę na tej drodze odegrał Carlo Acutis – 15-letatek z Włoch.

Ale od początku... Mohur dorastał na małej wyspie na Oceanie Indyjskim u wybrzeży Afryki, około 500 mil na wschód od Madagaskaru. Podobnie jak większość mieszkańców Mauritiusa, Mohur był hinduistą. Jego rodzina należała do kasty kapłańskiej braminów, najwyższej z czterech kast w społeczeństwie hinduistycznym. Ojciec Mohura był hinduskim kapłanem, który pełnił funkcję przewodniczącego Hinduskiego Stowarzyszenia na Mauritiusie. Wtajemniczał go w hinduistyczne  praktyki religijne, na edukację wysłał go do Indii, by jeszcze bardziej zanurzył się w kulturze hinduskiej.

„Byłem w tak wielu świątyniach. Spotkałem tak wielu guru w ośrodku medytacyjnym i spotkałem swamich” - powiedział Mohur. „Byłem świadkiem wszystkich tych miejsc. Było spokojnie, wiesz. Miło. Ale twoje życie się nie zmienia. ... Szukałem żywego Boga. […] Moją podróżą zawsze było znalezienie czegoś, czego... w głębi duszy nie mogłem spełnić” – wspomina w wywiadzie.

Po przyjęciu na uniwersytet w Radżastanie, Mohur został w Indiach, gdzie ukończył studia licencjackie z fizyki. Planował zapisać się na studia magisterskie w Anglii, gdy otrzymał wiadomość o śmierci ojca. Ponieważ jego rodzina miała problemy finansowe, poczuł się zmuszony do powrotu na Mauritius, by pomóc rodzinie. Po śmierci ojca Mohur zwiększył swoje oddanie hinduistycznym modlitwom. Modlił się codziennie, często z poczuciem gniewu i goryczy. „Zawsze modliłem się: Dlaczego jestem w takiej sytuacji?” – powiedział.

Na Mauritiusie trudno było znaleźć pracę. W połowie lat 80-tych wyemigrował do Włoch. Mohur został zatrudniony przez rodzinę Acutis w grudniu 1995 roku, aby pomóc w opiece nad Carlo. „I poznałem Carlo, takie małe dziecko” – wspomina Mohur.

Z wyglądu przypominał mu małego cheruba z brązowymi kręconymi włosami, jakie są na obrazach i rzeźbach w Mediolanie. Drugiego dnia pracy dla rodziny, Mohur przypomniał sobie, że mały Carlo podszedł do niego z wielkim uśmiechem i prezentem – kawałkiem gumy do żucia. Mohur razem z małym Carlo oglądał w deszczowe dni kreskówki, oparte na Biblii i żywotach świętych. Budziło to jego duże zainteresowanie, gdyż wcześniej nie miał zbyt wiele styczności z katolicyzmem.

Po tym, jak Acutis przystąpił do pierwszej komunii w wieku 7 lat, Mohur chodził z nim do kościoła za rogiem domu na Mszę św. lub modlił się w drodze do i ze szkoły. Wielokrotnie obserwował, jak zachowanie chłopca zmienia się, gdy przekracza próg świątyni. „Jego zachowanie zmieniło się, gdy znalazł się w kościele, z całym szacunkiem. Wiedział, że tam, gdzie mieszka Jezus, jest coś innego. ... To poruszyło moje serce... kiedy zobaczyłem zachowanie Carlo” – powiedział.

Acutis chętnie rozmawiał z Mohurem o rzeczach, które były mu bliskie: o niebie, Mszy świętej i obecności Jezusa w Eucharystii. Wyjaśniał wszystko z „taką słodyczą”, powiedział Mohur. „Zawsze mówił o Eucharystii, Jezusie, o tym, jak cierpiał za nas... poświęcił dla nas swoje życie" – powiedział Mohur. „Carlo, powiedział mi, że ... gdziekolwiek pójdziesz, możesz znaleźć Jezusa obecnego w Ciele, Duszy i Krwi [w tabernakulum]” – wspomina w wywiadzie.

Mohur zaobserwował także, że Carlo bardzo troszczy się o innych. Kiedyś zebrał swoje zabawki, w tym prezenty świąteczne od rodziców i dziadków i poprosił Mohura, aby pomóg mu je sprzedać w parku, by zebrane pieniądze przekazać biednym. „Zebrał pieniądze, a przed kościołem leżało kilku biednych ludzi. Zimą spali na podłodze. Było dość zimno. ... Powiedział, że cierpią. Potrzebowali pomocy” – powiedział Mohur.

„Kiedy zobaczyłem czyny Carlo, wiesz, takiego małego dziecka, wtedy się nawróciłem” – wyznał

"Oto 8 sposobów Błogosławionego Carlo Acutisa na osiągnięcie świętości:

1) Musisz tego chcieć (być świętym) całym sercem, a jeśli jeszcze tego nie chcesz, musisz uporczywie prosić Pana.
2) Staraj się codziennie chodzić na Mszę Świętą i przystępować do Komunii Świętej.
3) Pamiętaj o codziennym odmawianiu Różańca Świętego.
4) Czytaj codziennie fragment Pisma Świętego.
5) Jeśli potrafisz, to spędź kilka chwil na adoracji Eucharystycznej przed Tabernakulum w kościele, w którym Jezus jest naprawdę obecny; zobaczysz, jak niesamowicie wzrośnie twój poziom świętości.
6) Jeśli możesz, to co tydzień spowiadaj się z grzechów powszednich.
7) Często podejmuj postanowienia i ofiary Panu Jezusowi i Matce Bożej, aby móc pomagać innym.
8) Nieustannie proś o pomoc swojego Anioła Stróża, który musi zostać Twoim najlepszym przyjacielem.

ŚWIĘTO JEZUSA NAJWYŻSZEGO KAPŁANA

ŚWIĘTO JEZUSA CHRYSTUSA, NAJWYŻSZEGO I WIECZNEGO KAPŁANA (rok A)

Dzisiejsze święto jest obchodzone w Kościele od 2013 r. Teksty własne tego obchodu w języku polskim zostały zatwierdzone przez Konferencję Episkopatu Polski podczas 360. Zebrania Plenarnego. Zostały one opublikowane przez Wydawnictwo Pallottinum w Dodatku do Mszału Rzymskiego (2021) i w Dodatku do LG (2020).

,,, DZISIAJ Z BREWIARZA na ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu. Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana ma stać się inspiracją do wzmożonej modlitwy całego Kościoła za jego pasterzy. Ponadto ma przywoływać wzór Chrystusa – Kapłana tym, którzy uczestniczą w Jego kapłaństwie służebnym. A wszystkim wiernym przypomnieć o uczestnictwie w kapłaństwie powszechnym

3 ant. Chrystus umiłował Kościół * i wydał za niego samego siebie, / aby go uświęcić.
 

Psalm 85
Bliskie jest nasze zbawienie

Kiedy nasz Zbawiciel przyszedł na świat, pobłogosławił Bóg swojej ziemi (Orygenes)
 

Łaskawym się okazałeś, Panie, dla Twej ziemi, *

odmieniłeś los Jakuba.

Odpuściłeś winę swojemu ludowi *

i zakryłeś wszystkie jego grzechy.

Powściągnąłeś całe zagniewanie Twoje, *

powstrzymałeś swoją zapalczywość w gniewie.

Odnów nas, Boże, nasz Zbawco, *

Twego oburzenia na nas poniechaj.

Czyż będziesz się gniewał na wieki, *

czy gniew swój rozciągniesz na wszystkie pokolenia?

Czyż to nie Ty przywrócisz nam życie, *

a Twój lud w Tobie będzie się weselił?

Okaż nam, Panie, łaskę swoją *

i daj nam swoje zbawienie.

Będę słuchał tego, co Pan Bóg mówi: †

oto ogłasza pokój ludowi i swoim wyznawcom, *

którzy się zwracają ku Niemu swym sercem.

Zaprawdę, bliskie jest Jego zbawienie †

dla tych, którzy Mu cześć oddają, *

i chwała zamieszka w naszej ziemi.

Łaska i wierność spotkają się ze sobą, *

ucałują się sprawiedliwość i pokój.

Wierność z ziemi wyrośnie, *

a sprawiedliwość spojrzy z nieba.

Pan sam szczęściem obdarzy, *

a nasza ziemia wyda swój owoc.

Sprawiedliwość będzie kroczyć przed Nim, *

a śladami Jego kroków zbawienie.

Chwała Ojcu i Synowi, *

i Duchowi Świętemu,

Jak była na początku, teraz i zawsze, *

i na wieki wieków. Amen.
 

Ant. Chrystus umiłował Kościół / i wydał za niego samego siebie, / aby go uświęcić.
 

Werset - LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 189; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 189

 

K. Chrystus złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy.

W. I udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani.
 

I CZYTANIE

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 190
 

Tekst oficjalny (LG)

Tekst z cyklu dwuletniego (rok I)

Z Listu do Hebrajczyków


4, 14-16; 5, 1-10


Chrystus prawdziwym arcykapłanem

 

Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my - z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.

Każdy bowiem arcykapłan spomiędzy ludzi brany, dla ludzi jest ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć tym, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. I ze względu na nią powinien tak za lud, jak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. A nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: "Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził", jak i w innym miejscu: "Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka". Z głośnym wołaniem i płaczem za swych doczesnych dni zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga arcykapłanem na wzór Melchizedeka.

RESPONSORIUM

Flp 2, 8; Iz 53, 7

W. Chrystus uniżył samego siebie, * Stawszy się posłusznym aż do śmierci.

K. Został ofiarowany, gdyż sam tego pragnął. W. Stawszy się posłusznym aż do śmierci.

II CZYTANIE
 

Z Encykliki Mediator Dei papieża Piusa XII

(AAS 39 [1947], 552-553)


Chrystus kapłanem i żertwą ofiarną

Chrystus jest kapłanem, ale kapłanem dla nas, a nie dla siebie, ponieważ w imieniu całego rodzaju ludzkiego zanosi Ojcu Przedwiecznemu prośby i wyrazy czci religijnej; On jest żertwą ofiarną, ale dla nas, ponieważ w miejsce człowieka obarczonego grzechami stawia siebie samego. Już słowa Apostoła: "To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie", domagają się od wszystkich chrześcijan, by w ten sposób wzbudzali w sobie - na ile ludzkie możliwości pozwalają - te uczucia, którymi ogarnięta była dusza Boskiego Odkupiciela, gdy składał ofiarę z siebie samego; w każdym razie niech wzbudzają pokorne poddanie umysłu i Najwyższemu Majestatowi Bożemu składają uwielbienie, cześć, chwałę i dziękczynienie.

Oprócz tego słowa te domagają się od nich, by przybierali w jakiś sposób postawę żertwy ofiarnej, by zapierali się samych siebie ze względu na przykazania Ewangelii, by z własnej woli i ochoczo podejmowali dzieło pokuty, by wszyscy z osobna brzydzili się tym, czego się dopuścili, i za to czynili ekspiację. W końcu słowa te domagają się, byśmy wszyscy razem z Chrystusem ponieśli mistyczną śmierć na krzyżu w taki sposób, abyśmy mogli przypisać sobie myśl św. Pawła: "Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża".
 

RESPONSORIUM

por. Ga 2, 20

W. Żyję wiarą w Syna Bożego, * Który mnie umiłował i samego siebie wydał za mnie.

K. Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus. W. Który mnie umiłował i samego siebie wydał za mnie

Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

aw / Warszawa / KAI

Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego.

Papież Benedykt XVI zaproponował, żeby do kalendarza liturgicznego wprowadzić nowe święto ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Jest to odpowiedź Ojca Świętego na postulaty zgłaszane przez różne episkopaty, ale przede wszystkim środowiska zakonne dla upamiętnienia Roku Kapłańskiego, który był obchodzony od 19 czerwca 2009 do 11 czerwca 2010 r. Jest to odpowiedź papieża na potrzebę obchodzenia takiego święta. (Do tej pory w Mszale Rzymskim jest tylko Msza wotywna, którą często kapłani sprawują z okazji pierwszego czwartku miesiąca, gdy w sposób szczególny modlimy się o powołania kapłańskie i dziękujemy Chrystusowi za ustanowienie sakramentu Eucharystii i kapłaństwa).

Benedykt XVI wyznaczył dzień na takie święto - czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego, czyli tydzień przed uroczystością najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną Bożym Ciałem. Nowością jest propozycja Ojca Świętego, żeby święto to było fakultatywne, dowolne, i by episkopaty same decydowały, czy takie święto jest w danym kraju potrzebne, czy też nie widzą potrzeby wprowadzenia go do kalendarza i chcą pozostać przy dotychczasowej ilości dni chrystologicznych. Warto przypomnieć, że określenia "święto", świadczy o randze dnia liturgicznego. W kalendarzu liturgicznym najwyższe rangą są uroczystości, zaś dzień, określony jako święto jest niższy rangą i wierni nie są zobowiązani do udziału we Mszy św. Nie byłby to więc dzień wolny i biskupi nie będą się domagać kolejnego dnia wolnego od pracy.

To nowe święto wpisuje się w cykl uroczystości i świąt, szczególnych dni, obchodzonych po zakończeniu cyklu paschalnego. Radość wielkanocna ze Zmartwychwstania Chrystusa i Jego zwycięstwa trwa pięćdziesiąt dni, kończy go uroczysty 50. dzień - Zesłanie Ducha Świętego - który pieczętuje świąteczny okres obchodów liturgicznych. I dopiero po zakończeniu tego okresu w określone dni, mające rangę uroczystości czy święta, powraca się do pewnych tajemnic wiary, które zaistniały w Wydarzeniu Wielkanocnym. Wówczas nie było możliwości świętowania konkretnej tajemnicy, konkretnego aspektu wiary, ponieważ Triduum Paschalne i Wielkanoc zawiera jak w pigułce całą naszą wiarę, to, co jest najważniejsze, więc godzina po godzinie objawiają się kolejne tajemnice, które rozważamy i przeżywamy.

W Wieczerniku w Wielki Czwartek wieczorem świętujemy ustanowienie sakramentu Eucharystii, ale zaraz się zaczyna świętowanie Męki Pańskiej, bo przecież Msza Wielkiego Czwartku zaczyna Triduum Męki Chrystusa. Nie ma czasu na uroczyste obchody ku czci Eucharystii. Dlatego została ustanowiona specjalna uroczystość - Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, by ten sakrament uczcić. W Wielki Piątek Jezus kona na krzyżu, następuje moment przebicia Jego Serca. Nie ma w liturgii wielkopiątkowej miejsca na rozbudowanie wątku uczczenia miłości Boga, objawionej w przebitym Sercu Jezusa - stąd oddzielna uroczystość - Najświętszego Serca Pana Jezusa - także po zakończeniu cyklu uroczystości paschalnych.

I ta propozycja - święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana - wpisuje się w ten ciąg. Jezus w Wieczerniku ustanawia sakrament kapłaństwa. Sam objawia się poprzez całe Misterium Paschalne i to, czego dokonuje - że On jest najwyższym Kapłanem, On składa ofiarę, tak naprawdę jedyną skuteczną - za grzechy świata. W Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, gdy wspólnota wiernych zgromadzi się w danej parafii, nie bardzo jest miejsce dla uczczenia kapłaństwa Chrystusa, w które wpisane jest kapłaństwo ludzi, przyjmujących sakrament święceń, by przez nich Pan Jezus Swoje kapłaństwo wykonywał. Stąd potrzeba pogłębienia tej tajemnicy i wprowadzenia odrębnego święta.

Wielkanoc przynosi tyle tematów, że one się nie "mieszczą" w tych dniach. Wszystkie te tematy są świętowane, ale szybko następują kolejne tajemnice. Gdyby chciało się później adorować jeden aspekt - uczcić go, dziękować Bogu - zachodzi potrzeba ustanowienia oddzielnego święta w ciągu roku.

Biskupi polscy wprowadzą święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana i zatwierdzą przetłumaczone z łaciny na polski przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów teksty liturgiczne, przeznaczone na ten dzień - formularz mszalny, czytania i teksty Liturgii Godzin.

W wersji PREMIUM dostępne jest nagranie tej Godziny w formacie MP3
(w lewym górnym rogu strony).

 

K. † Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu.

W. Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu.

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze,

i na wieki wieków. Amen. Alleluja.
 

 

HYMN

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 196; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 196
 

1 O Chryste, wieczny Kapłanie,

Dawco nowego Przymierza,

Tobie składamy z wdzięcznością

Modlitwy nasze i pieśni.
 

2 Wyszedłeś z Ojca pałacu,

Przejęty naszą przewiną,

Wstąpiłeś w łono Dziewicy,

Ubogi oraz posłuszny.
 

3 Ojciec wraz z Duchem namaścił

Ciebie na Arcykapłana,

Byś zgładził stare przewiny

I wszystko w łasce odnowił.
 

4 Najczystsza Żertwo jedyna,

Z miłości krew swą wylewasz,

By nowe dzieci już mogły

Ojca pokojem się cieszyć.
 

5 Jedyny nasz Zbawicielu,

Wieczna Ofiaro ołtarzy;

Siedzisz na tronie najwyższym,

Aby się wstawiać za nami.
 

6 Chryste, Najwyższy Kapłanie,

Który królujesz na wieki,

Ofiaro wieczna i żywa,

Ciebie i Ojca wielbimy. Amen.

Psalmy.....

Pierworodnym wobec każdego stworzenia.
 

Pieśń (Kol 1, 11c-20)
Chrystus początkiem całego stworzenia i zmartwychwstania

Z radością dziękujcie Ojcu, †

który was uczynił godnymi uczestnictwa *

w dziale świętych w światłości.

On uwolnił nas spod władzy ciemności †

i przeniósł nas do królestwa *

swego Syna umiłowanego.

W Nim mamy odkupienie, *

odpuszczenie grzechów.

On jest obrazem Boga niewidzialnego, *

Pierworodnym z całego stworzenia,

Bo w Nim wszystko zostało stworzone, *

i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi;

Byty widzialne i niewidzialne, *

czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze.

Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone; *

On jest przed wszystkim i w Nim wszystko ma istnienie.

On jest Głową Ciała, czyli Kościoła, *

i On jest Początkiem,

Pierworodnym spośród umarłych, *

by sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.

Bóg zechciał bowiem, by w Nim zamieszkała cała Pełnia *

i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą:

To, co na ziemi, i to, co w niebiosach, *

wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

Chwała Ojcu i Synowi, *

i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, *

i na wieki wieków. Amen.
 

Ant. Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego, / Pierworodnym wobec każdego stworzenia.
 

CZYTANIE

Hbr 10, 19-23

Mamy, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.
 

RESPONSORIUM KRÓTKIE

K. Zachowajmy pokój z Bogiem * Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
W. Zachowajmy pokój z Bogiem / Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
K. Chlubimy się nadzieją chwały Bożej.
W. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
K. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
W. Zachowajmy pokój z Bogiem / Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, *

i na wieki wieków. Amen.
 

Ant. Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego, / Pierworodnym wobec każdego stworzenia.
 

CZYTANIE

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 199; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 199

Hbr 10, 19-23

Mamy, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.

RESPONSORIUM KRÓTKIE

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 199; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 199
 

K. Zachowajmy pokój z Bogiem * Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
W. Zachowajmy pokój z Bogiem / Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
K. Chlubimy się nadzieją chwały Bożej.
W. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
K. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
W. Zachowajmy pokój z Bogiem / Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
 

PIEŚŃ MARYI

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 199; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 199

Łk 1, 

 

Ant. Ojcze, za nimi proszę, * ponieważ są Twoimi, / a za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, / aby i oni byli uświęceni w prawdzie.
 

Wielbi dusza moja Pana *

i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim.

Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. *

Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia,

Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, *

a Jego imię jest święte.

Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie *

nad tymi, którzy się Go boją.

Okazał moc swego ramienia, *

rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strącił władców z tronu, *

a wywyższył pokornych.

Głodnych nasycił dobrami, *

a bogatych z niczym odprawił.

Ujął się za swoim sługą, Izraelem, *

pomny na swe miłosierdzie,

Jak obiecał naszym ojcom, *

Abrahamowi i jego potomstwu na wieki.

Chwała Ojcu i Synowi, *

i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze, *

i na wieki wieków. Amen.
 

Ant. Ojcze, za nimi proszę, / ponieważ są Twoimi, / a za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, / aby i oni byli uświęceni w prawdzie.

PROŚBY

LG tom III: Własne, str. D 2020, s. 199-200; LG skrócone: Własne, str. D 2020, s. 199-200
 

Można użyć krótszej formy .......

Do Boga Ojca, który swoją wolą wszystkim kieruje i błogosławi tych, którzy w Nim mają nadzieję, przez Chrystusa zanieśmy nasze prośby:
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Chryste, Ty jesteś Słowem Ojca,
- daj nam poznać, o co mamy prosić.
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Chryste Kapłanie, Ty jesteś chlebem życia,
- spraw, aby wybrani żyli darem własnego kapłaństwa i w Tobie udoskonalali swoje oddanie.
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Chryste uwielbiony, Ty zawsze wstawiasz się za nami u Ojca,
- uczyń nas wiernymi w modlitwie, aby nie zabrakło robotników na Twoim żniwie.
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Chryste Panie, posłany przez Ojca,
- spraw, aby wszyscy w Tobie odnajdowali życie i drogę do Królestwa.
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Chryste, Synu Boga żywego, Ty śmiercią swoją śmierć pokonałeś,
- przyjmij ofiarę życia naszych zmarłych i daj im radość wiecznej chwały.
Z ufnością prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
 

Modlitwę Pańską można poprzedzić krótką formułą.


Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie,
ale nas zbaw ode złego.

 

MODLITWA
 

Boże, Ty dla chwały Twojego majestatu i dla zbawienia rodzaju ludzkiego ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego Najwyższym i Wiecznym Kapłanem, † spraw, aby dzięki łasce Ducha Świętego ci, których On wybrał jako sługi i szafarzy swoich tajemnic, * okazali się wierni w wykonywaniu przyjętego urzędu posługiwania. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen

ŚDM LIZBONA 2023 -dbędą się w stolicy Portugalii w dniach 1-6 sierpnia pod hasłem: „Maryja wstała i poszła z pośpiechem” (Łk 1,39).

WWW.GOSC.PL → WIADOMOŚCI → WIADOMOŚCI Z KOŚCIOŁA → OSTATNIA SZANSA, ŻEBY ZAPISAĆ SIĘ NA ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY W LIZBONIE!

Ostatnia szansa, żeby zapisać się na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie!

Tylko do jutra można zgłosić swój udział w Światowych Dniach Młodzieży. Wydarzenie, w którym weźmie udział papież Franciszek, odbędzie się w stolicy Portugalii w dniach 1-6 sierpnia pod hasłem: „Maryja wstała i poszła z pośpiechem” (Łk 1,39).

Wiadomo, że do Lizbony pojedzie nawet 25 tys. Polaków, w tym ponad 17 tys. zarejestrowanych w polskim systemie, najwięcej z archidiecezji krakowskiej i warszawskiej oraz diecezji warszawsko-praskiej. Towarzyszyć im będzie 365 księży i sióstr zakonnych oraz 21 biskupów.

Spotkanie centralne katolickiej młodzieży z całego świata w Lizbonie tradycyjnie już zostanie poprzedzone Dniami w Diecezjach. Odbędą się one od 26 do 31 lipca. Pielgrzymów z całego świata przyjmie wówczas 17 portugalskich diecezji, w tym dwie obejmujące tereny wyspowe.

Zobacz też: Polak wśród patronów Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie

Łącznie w polskim i lizbońskim systemie rejestracji do udziału w Światowych Dniach Młodzieży zapisało się nieco ponad 17 tys. osób, ale liczba Polaków w Lizbonie może sięgnąć 25 tys., bowiem do listy z diecezji doliczyć trzeba jeszcze młodzież polskiego pochodzenia rejestrującą się w innych krajach oraz tych, którzy zostali zapisani np. w ramach międzynarodowych wspólnot czy duszpasterstw zakonnych. Tak uczynili np. franciszkanie czy oblaci.

Dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM ks. Tomasz Koprianiuk przewiduje w rozmowie z KAI, że ta liczba raczej nie ulegnie już znaczącej zmianie. - Największe zapisy są już za nami, ale oczywiście nie wiadomo czy ktoś nie zdecyduje się w ostatniej chwili - mówi

Św Teresa. Lisieux- 100 lat temu młodziutka karmelitanka z Lisieux została ogłoszona błogosławioną.

100 lat temu młodziutka karmelitanka z Lisieux została ogłoszona błogosławioną.
LASKI DIFFUSION 

Kult św. Teresy z Lisieux – fenomen oddziaływania świętej

Przeżyła zaledwie 24 lata. Zdobyła serca wielkich teologów i prostych ludzi. Jaki jest klucz do zrozumienia fenomenu św. Teresy z Lisieux?

KS. RAFAŁ BOGACKI

GN 17/2023 Tytuł w tygodniku: Fenomen przyjętej miłości

Jej figura znajduje się chyba w każdym kościele we Francji. Jej pisma są powszechnie dostępne nie tylko w katolickich księgarniach. W sklepach z dewocjonaliami można nabyć także inne oznaki jej popularności, nawet trącące kiczem mydełka, biżuterię czy płatki róż. Po 100 latach od beatyfikacji Teresa nie traci na popularności. Ten fenomen można wyjaśniać na wiele sposobów. Spróbujmy to zrobić, podążając czterema tropami.

Talent pisarski

Pierwszy trop pomagający zrozumieć fenomen świętej to jej talent pisarski. Kilka lat przed śmiercią, na prośbę matki Agnieszki, rodzonej siostry i jednocześnie przełożonej, Teresa zaczęła spisywać swoje duchowe przeżycia. Ostatnia część autobiografii, zwana „Rękopisem C”, powstaje podczas choroby. Gdy gruźlica uniemożliwia jej pisanie, dyktuje swoje wspomnienia jednej z sióstr. Po osiemnastu miesiącach umiera i choć zostawia po sobie notatki, wszystko wskazuje na to, że siostra Teresa, w której pogrzebie uczestniczyło niespełna 30 osób, zostanie zapomniana. Krótko po jej śmierci do pracy przystąpiły jej rodzone siostry, przygotowując wydanie autobiografii. Dokładnie rok po śmierci Teresy, 30 września 1898 roku, ukazało się pierwsze wydanie „Dziejów duszy”. Kilka miesięcy później, w maju 1899 roku, konieczne było wznowienie nakładu. W kolejnych latach książkę przełożono na kilka języków europejskich i Teresa zaczęła robić „międzynarodową karierę”. Dlaczego jej zapiski cieszyły się tak dużą popularnością?

Teresa potrafiła precyzyjnie opisać swoje wewnętrzne doświadczenia. Jej wyznania są pełne żaru i prostoty. Szczere, prawdziwe, autentyczne. Wymykają się z duchowego klimatu epoki, na której cieniem kładzie się strach, skupienie na błędach i grzechach. Wyznania nie są „przypudrowane”, choć zawierają sformułowania, które mogą razić. Taka była wrażliwość Teresy – czuła się kwiatkiem i piłeczką w rękach Jezusa. Opis swojej duchowej drogi, począwszy od wczesnego dzieciństwa i kluczowych momentów na drodze wiary, zamknęła w bardzo prostych obrazach. Czytelnikowi, nawet temu, który nie zna życia za murami klasztoru, łatwo odnaleźć się w jej doświadczeniu.

Kilka lat po śmierci Teresy „Dzieje duszy” są już bestsellerem – szacuje się, że dotąd sprzedano 500 mln egzemplarzy tej książki. Nikt jednak nie myślał o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Pierwszym, który zasugerował jego otwarcie, był ks. Thomas Taylor. W 1903 roku przybył do Lisieux, by przekonać siostry do swojej idei.

Teresa pisała także poezje i dramaty. – Przez lata pozostawały one właściwie nieznane – mówi Bernard Bonnejean, który w latach 70. XX wieku badał francuską poezję katolicką. – Gdy zacząłem badania, zdałem sobie sprawę, że w żadnej antologii poezji katolickiej nie można znaleźć twórczości Teresy. To skłoniło mnie do wytężonej pracy – dodaje, zaznaczając, że wśród wielu wierszy karmelitanki znajdują się prawdziwe literackie arcydzieła. O coraz większej popularności poezji Teresy świadczy m.in. wydana przed kilkoma laty płyta Natashy St-Pier. Dzięki swoim tekstom Teresa stała się znana na masową skalę.

Przyjaźń w okopach

Trop drugi wiedzie na… I wojnę światową. Konflikt, który wybuchł w 1914 roku, wstrząsnął całą Europą. W wielu francuskich wsiach i miasteczkach organizowano nabożeństwa dla wyruszających na front żołnierzy. Proboszczowie wręczali modlitewniki. Dołączano do nich obrazki z wizerunkiem Teresy, fragmentami „Dziejów duszy” i modlitwami przyszłej świętej. Z wojennego frontu do klasztoru z Lisieux zaczęła napływać korespondencja. Dlaczego młoda karmelitanka zdobywała serca żołnierzy?

Antoinette Guise-Castelnuovo, profesor historii, która przebadała korespondencję żołnierzy z karmelitankami z Lisieux, zwraca uwagę, że od 1884 roku święci patroni Francji, Marcin czy król Ludwik IX, odchodzili w zapomnienie. Nie byli wzywani podczas uroczystości publicznych, bo te zgodnie z prawem nie mogły już zawierać żadnych akcentów religijnych. Utorowało to drogę nowej, bardziej współczesnej postaci. Nie bez znaczenia był także rozwój fotografii. Wizerunek młodej dziewczyny przemawiał o wiele bardziej niż artystyczne wyobrażenia dawnych świętych. Poruszające były również opisy mężnego przeżywania przez Teresę cierpienia i choroby.

Przykład dzielnej „dziewczyny zza krat Karmelu” budował żołnierzy. W listach do Karmelu w Lisieux pisali o swoim oddaniu Teresie, nazywając ją „świętą walecznych żołnierzy” czy „małą siostrą w udrękach wojny”. Do listów często dołączone były kule z karabinów czy kaski przerobione na wota. – Doświadczenie z okresu I wojny światowej odegrało kluczową rolę w rozwoju kultu Małej Tereski – zaznacza Antoinette Guise-Castelnuovo. I dodaje, że wielu walczących przypisywało jej cudowne ocalenie i możliwość powrotu do domu.

Droga do dojrzałości

Trop trzeci to charakter przyszłej świętej, który odsłania się na kolejnych stronach autobiografii. Zauważyło to wielu teologów badających jej postać. Hans Urs von Balthasar z uznaniem mówił o jej wyjątkowej intuicji: „Teresa jest przede wszystkim geniuszem poznania siebie, najdoskonalszym psychologiem czasów nowożytnych”. Rzeczywiście, trudno znaleźć inne duchowe dzieło z tego okresu, w którym z taką precyzją opisane jest nie tylko doświadczenie duchowe, ale także droga do psychologicznej dojrzałości. W „Dziejach duszy” Teresa ujawnia złożoność i bogactwo swego charakteru, kreśli drogę od nadmiernie skupionego na sobie dziecka, zapatrzonego w swoje egoistyczne potrzeby, do dorosłości przeżywanej w dojrzały sposób. „Poznanie jej historii, świadectwa towarzyszącej łaski Pana i jej własnych wysiłków, budzi nadzieję nas wszystkich, którzy być może boleśnie doświadczamy ograniczeń wynikających z osobistej niedojrzałości psychologicznej oraz z braku dojrzałości naszych braci” – pisze Luis Jorge Gonzales, karmelita, który przebadał autobiografię Teresy pod kątem jej rozwoju psychicznego.

Czy pierwsi czytelnicy „Dziejów duszy” rozpoznawali w jej drodze samych siebie? Może to właśnie autentyczność młodej karmelitanki była tak bardzo pociągająca? „Praktyczne nauczanie Teresy pokazuje nam, jak my sami mamy rozumieć proces zmierzający do rozwoju otwartego na pełnię – pełnię, jaką się osiąga w jedności z Jezusem – tak jak stało się w przypadku Teresy” – pisze Luis Jorge Gonzales. „Piękno jej dojrzałej osobowości otwiera przed nami horyzont nadziei, że pragnienie pozytywnej zmiany osobowości może się ziścić, że nie zabraknie nam Bożej łaski, że nie poskąpił On nam także naturalnych zdolności do rozwoju (…). Teresa okazuje się niezrównanym wzorem na drodze rozwoju psychicznego, otwartego w swej pełni na Boga” – dodaje.

Święta powszechna

Trop czwarty wiedzie do Francji okresu międzywojennego. Teresa została ogłoszona błogosławioną w 1923 roku. Kilka lat wcześniej wydano książkę zawierającą liczne świadectwa cudów i łask, zwłaszcza tych, które opisywali powracający z frontu żołnierze. Podobnie jak „Dzieje duszy” i ta publikacja, wydrukowana w 22 tys. egzemplarzy, rozeszła się w błyskawicznym tempie.

Św JAN SANKANDER -KOCHAL MODLITWĘ BREWIARZOWĄ

Św. Jan Sarkander

Co to znaczy "opuścić wszystko i pójść za Chrystusem"?

WIARA

To nie jest najpierw decyzja woli, ale serca. Mogę opuścić wszystko i pójść za Jezusem tylko ze względu na Niego i na Jego zaproszenie. To On jest "sprawcą" naszego "chcenia i działania".

Słowo na dziś (Mk 10,28-31)

Z Ewangelii wg św. Marka: Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».

Komentarz do Ewangelii (30.05.2023)

Obraz: Jezus jest w drodze, pouczając uczniów i tych, którzy do Niego przychodzą. Oczyma wyobraźni zobaczę te sceny. Przyjrzę się okolicznościom tych spotkań, osobom. Posłucham tego, co mówią i co im odpowiada Jezus.

Myśl: Św. Piotr wyraża swego rodzaju zdziwienie. Uczniowie poszli za Panem. Usłyszeli Jego wezwanie i na nie odpowiedzieli. Poszli za Jezusem rezygnując ze wszystkiego. Stali się ubodzy i "maluczcy". Odkryli "skarb", dla którego warto było opuścić wszystko. Odkryli, że ubóstwo otwiera bramę do prawdziwego życia, do królestwa niebieskiego. Piotr wyraża zdziwienie, a jednocześnie podziw, uświadamiając sobie, że Bóg poprowadził ich w sposób, którego sobie nie wyobrażali i nie przewidywali.

Emocja: Opuścić wszystko i pójść za Chrystusem. To nie jest najpierw decyzja woli, ale serca. Mogę opuścić wszystko i pójść za Jezusem tylko ze względu na Niego i na Jego zaproszenie. To On jest "sprawcą" naszego "chcenia i działania" (por. Flp 2,13

Krótka biografia św. Jana Sarkandra (1576-1620)

L'OSSERVATORE ROMANO

L'Osservatore Romano 7/1995

DODANE 17.06.2004 00:00

Jan Sarkander był synem Grzegorza Macieja Sarkandra i Heleny z Góreckich. Urodził się 20 grudnia 1576 r. w Skoczowie w Księstwie Cieszyńskim. Był to okres nasilonych walk politycznych, społecznych i religijnych.

Po śmierci ojca 12-letni Jan Sarkander przeniósł się wraz z matką i rodzeństwem do Przybora na Morawach. Tam uczęszczał do szkoły parafialnej, a po jej ukończeniu w 1593 r. — do kolegium jezuickiego w Ołomuńcu. Przy tej szkole założył Drużynę Mariańską, której został przewodniczącym. Już wtedy odznaczał się nabożeństwem do Matki Boskiej i zapragnął nawiedzić klasztor oo. paulinów na Jasnej Górze.

8 czerwca 1597 r. zapisał się na wydział filozoficzny uniwersytetu ołomunieckiego, prowadzony przez jezuitów. Studia przerwał po dwóch latach, gdy w mieście z powodu «morowego powietrza», czyli zarazy zamknięto wszystkie szkoły. Kontynuował je w Pradze i tam w 1602 r. uzyskał stopień bakałarza, a po roku magisterium. Wtedy także postanowił zostać kapłanem.

W 1604 r. rozpoczął w Grazu studia teologiczne. Po pięciu latach otrzymał święcenia diakonatu z rąk kard. Franciszka Dietrichśteina, a trzy dni później, 22 marca 1609 r. w Brnie przyjął święcenia kapłańskie. W ciągu jedenastu lat pracował w sześciu parafiach, z których ostatnią był Holeszów. Jako holeszowski proboszcz był jednocześnie kapelanem zamkowym barona Władysława Popielą z Lobkovic.

Kiedy szlachta czeska, w większości protestancka, zbuntowała się przeciw Austrii, hetman Moraw baron Lobkovic i kard. Dietrichśtein, a także kanonicy ołomunieccy i liczni duchowni katoliccy zostali aresztowani, zaś jezuici wypędzeni. Jan Sarkander początkowo ukrywał się, a potem postanowił zrealizować swe dawne marzenie i nawiedzić sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej.

Po miesięcznym pobycie w klasztorze (1619 r.) udał się do Rybnika, do posiadłości barona Lobkovica, a jesienią do Krakowa. Wkrótce potem otrzymał list od barona, który prosił go o powrót na Morawy. W Holeszowie zastał garstkę parafian.

W lutym 1620 r. na Morawy wtargnęło wojsko polskie — lisowczycy, którzy pustoszyli majątki szlachty protestanckiej. Na wieść o tym, że zbliżają się do miasta, Sarkander zgromadził w swoim kościele prawie wszystkich mieszkańców, wśród których byli zarówno katolicy, jak i protestanci. Razem z nimi udał się w procesji eucharystycznej naprzeciw nadciągającym żołnierzom, wierząc, że uszanują Najświętszy Sakrament i nikogo nie skrzywdzą, l rzeczywiście, lisowczycy oszczędzili Holeszów i poszli dalej.

To wydarzenie stało się powodem oskarżenia ks. Jana Sarkandra przez protestantów o sprowadzenie polskiego wojska na Morawy. Wkrótce potem został pojmany i osadzony w więzieniu przy sądzie miejskim w Ołomuńcu. Zaczęły się przesłuchania, w czasie których samozwańczy sędziowie żądali, by przyznał się do winy i wyjawił tajemnicę spowiedzi św. hetmana Moraw barona Lobkovica. Jan Sarkander odpowiedział, że z najazdem lisowczyków nie miał nic wspólnego, a tajemnicy spowiedzi św. nigdy nie zdradzi. Pytania te były powtarzane podczas kolejnych przesłuchań, a milczenie oskarżonego próbowano złamać stosując coraz bardziej okrutne tortury.

Modląc się do końca, także za swoich oprawców, Sarkander godnie znosił straszliwe cierpienia. Szczególnie wiele wysiłku i pobożności wkładał w modlitwę brewiarzową. Kartki brewiarza przewracali mu odwiedzający go, a gdy nikogo nie było, czynił to sam za pomocą języka. Po czterech tygodniach od ostatniego przesłuchania, 17 marca 1620 r. zmarł na skutek doznanych obrażeń.

Jego beatyfikacji dokonał w 1859 r. Pius IX. Ciało Jana Sarkandra spoczęło wówczas w katedrze w Ołomuńcu.

Szerzej o życiu św. Jana Sarkandra i historii jego kultu pisze ks. Józef Budniak w książce «Jan Sarkander. Patron jednoczącej się Europy», Oficyna Wydawnicza 4K, Bytom-Cieszyn 1995

II CZYTANIE

LG tom III: Własne, str. 1194-1195
 

Z bulli beatyfikacyjnej błogosławionego papieża Piusa IX

 


Sługa Boży dał świadectwo prawdziwej wierze

 

Początki Kościoła były pełne chwały i godnym podziwu przykładem dla następnych pokoleń. Wtedy światło Ewangelii pociągnęło rozlicznych ludzi różnych narodowości, obyczajów i usposobień. Przyjmowali wiarę mężczyźni i kobiety, młodzieńcy i możni tego świata, a nie były im przeszkodą ani bogactwa, ani pochodzenie, ani uroki życia. A gdy groźbami i mękami chciano ich nakłonić do odstępstwa od wiary, stali mężnie w miejscu bojowania, odważni w mowie, z duszą nieskalaną, silniejsi od tych, którzy nad nimi się pastwili.

Następne wieki zachowały pamięć o ich czynach i przeświadczenie, że Chrystus dopomagał z nieba swoim męczennikom i swoich wyznawców wzmacniał w walce i podnosił na duchu. Wzory podobnego męstwa Bóg często wznawiał w swoim Kościele dla wykazania, że wiara w Niego napełnia serca hartem i mocą, a trudy doczesności ofiarnie podjęte prowadzą do nieśmiertelnego życia, bo nie otrzyma korony chwały ten, kto unika dobrego bojowania.

Na początku XVII wieku tej wierze dał świadectwo czcigodny sługa Boży, Jan Sarkander, proboszcz diecezji ołomunieckiej; nawet wrogów religii zdumiał, mężnie znosząc przeróżne katusze i nową palmą męczeństwa ozdobił Kościół katolicki. Odznaczał się nauką i pobożnością, jak przystało kapłanowi Bożemu, i tymi przymiotami wyposażony służył Panu i stawał w obronie Kościoła. W umacnianiu prawdziwej wiary mężny i wytrwały, wymowny, nieugięty, wzniecił przeciw sobie gniew przeciwników. Uknuto przeciw niemu zarzut rzekomej zdrady ojczyzny, wtrącono sługę Bożego do więzienia i wzięto na tortury. On jednak trwał mężnie wzywając pomocy niebios i nieustanną modlitwą się wzmacniał. Poszarpany i połamany, bez władzy w ciele, ale duchem silny, nie zaprzestał chwalić Boga. Żył jeszcze do 17 marca 1620 roku, w którym to dniu niezwyciężona jego dusza wyzwolona z więzów ziemi uniosła się do Chrystusa.

Ta szczególniejsza moc ducha w znoszeniu okropnych męczarni zjednała czcigodnemu słudze Bożemu niezwykłą cześć i sławę nie tylko w granicach Moraw, ale i w sąsiednich ziemiach. A Bóg nieśmiertelny zechciał licznymi cudami ozdobić pamięć tego męczennika i udowodnić jego świętość. Aby więc w tym czasie ucisku Kościoła wiernych umocnić w wierze przykładem tak podziwu godnego męstwa, powagą Naszą Apostolską zezwalamy, by czcigodny sługa Boży Jan Sarkander był nazwany mianem Błogosławionego i aby jego ciało i relikwie ku publicznej czci wiernych były wystawione.
 

RESPONSORIUM

2 Tm 4, 7-8; Flp 3, 8-10

W. W dobrych zawodach wystąpiłem, † bieg ukończyłem, wiarę zachowałem, * Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości.

K. Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa i udziału w Jego cierpieniach; mam nadzieję, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę do zmartwychwstania. W. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości.
 

MODLITWA
 

Módlmy się. Boże, Ty dałeś świętemu Janowi stałość w wyznawaniu prawdziwej wiary i w dochowaniu tajemnicy spowiedzi, † spraw, aby we wszystkich przeciwnościach umacniał nas jego przykład * i wspierała jego pomoc. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen