W Gosciu niedzielnym znalazłem łem takie słowa o Ks Blachnickim jako PROROKU „ Miał coś z proroka: widział głębiej i dalej niż inni. Oburzano się na niego, kiedy nazywał oazy Ruchem Żywego Kościoła. Czy to znaczy, że reszta jest Kościołem martwym? Wprost tego nie mówił, ale widział, w jak wielu kościelnych przestrzeniach panuje skostnienie. Nazywał rzeczy po imieniu. W jego notatkach raz po raz pojawiają się zapisy: „Znowu ta martwa liturgia!”. „Ani śladu jakiejś wizji, koncepcji” – pisał gorzko o przeciętnym duszpasterstwie w parafiach. Był przekonany, że „mnożenie godzin katechezy nie jest lekarstwem na ogólny kryzys wiary. To raczej błąd strategiczny”.
Cela śmierci i życia
Płynął pod prąd. Wzywał do formowania katolickich elit, podczas gdy Episkopat w czasach PRL-u stawiał na Kościół masowy i na tradycyjną pobożność. Konsekwentnie przekładał soborową reformę na działanie, na program. Szukał form odnowy liturgii, przepowiadania Słowa, ożywienia parafii, a nade wszystko wychowania autentycznych chrześcijan. Był atakowany zaciekle przez komunę, inwigilowany przez bezpiekę i nierozumiany przez sporą część Episkopatu. Przepowiadał upadek systemu komunistycznego. Uważał, że Kościół musi się na ten moment przygotowywać. Już w latach siedemdziesiątych przenikliwie krytykował model konsumpcyjnej cywilizacji panującej na Zachodzie. Czerpał obficie z doświadczeń zachodnich ruchów odnowy Kościoła. Nie bał się korzystać z metod wypracowanych w protestanckich ruchach ewangelizacyjnych, co w niektórych polskich środowiskach budziło popłoch. Wszędzie i wciąż szukał inspiracji do idei żywego Kościoła, w której – jak wyznał – „mieści się synteza wszystkich doświadczeń, przemyśleń, natchnień, łask i odkryć wielu lat mego życia”.
Urodzony w Rybniku na Górnym Śląsku, w młodości nie przejawiał specjalnej gorliwości religijnej. Fascynowała go natomiast idea harcerska. Lata wojny ukształtowały jego charakter, uczyniły go człowiekiem wolnym od lęku, a przede wszystkim przyniosły mu dar głębokiej wiary. Przeszedł przez Auschwitz oraz kilka innych więzień i obozów. Cudem uniknął kary śmierci. 17 czerwca 1942 roku w celi śmierci w więzieniu w Katowicach przeżył nawrócenie. Po 44 latach, pisząc swój testament, nazwał ów dzień najważniejszym w życiu dniem swoich narodzin. Wyznał: „rzeczywistość wiary, od tamtej chwili, bez przerwy, określa całą dynamikę mego życia”.