Sprawy eschatologii ...cudowna Księga mojego zbawienia i mojego ocalenia - CZYTAJ PISMO sw jako modlitwę....

Eschatologia mówi o rzeczach ostatecznych, to znaczy o rzeczywistości, która następuje po życiu ziemskim człowieka lub po zakończeniu historii całej ludzkości. Ten dwojaki punkt odniesienia jest podstawą do zrozumienia katolickiego pojęcia eschatologii.

W historii teologii stosowano rozmaite kryteria podziału eschatologii, łączono ją też nieraz z innymi traktatami teologicznymi. Z punktu widzenia całej chrześcijańskiej tradycji, największe znaczenie należy przyznać podziałowi na eschatologię ogólną i indywidualną.Eschatologia ogólna (powszechna) zajmuje się wydarzeniami, mającymi nastąpić przy końcu historii, do których zalicza się Paruzję (powtórne przyjście) Chrystusa, zmartwychwstanie, sąd powszechny (ostateczny), przeobrażenie kosmosu oraz niebo i piekło jako definitywne sposoby realizacji zbawienia lub potępienia po wskrzeszeniu zmarłych. Eschatologia indywidualna obejmuje śmierć człowieka, sąd jednostkowy oraz dalsze życie człowieka po śmierci, rozumiane zazwyczaj jako kontynuacja istnienia duszy pozbawionej ciała, ale zachowującej relację do ciała zmartwychwstałego.

Biorąc pod uwagę dane objawienia, wyróżniamy w eschatologii dwie fazy: eschatologię końcową następującą po zakończeniu historii i eschatologię pośrednią tzn. tę, która ma miejsce między śmiercią człowieka a końcem czasów, aż do zmartwychwstania.

Historia traktatu

Pierwszy traktat teologiczny o rzeczach ostatecznych, który znamy, został napisany w Hiszpanii przez biskupa św.Juliana z Toledo i był zatytułowanyPrognosticon futuri saeculi. Wpływ tego dzieła na teologię średniowieczną był ogromny. Po okresie zapomnienia został na nowo odkryty w czasie kontrowersjiprotestanckiej.

Kiedy traktat o eschatologii zostaje włączony w wielkie syntezy teologiczne średniowiecza, zachodzi pewien interesujący fakt. Syntezy te są budowane według dwojakiej zasady systematyzacji. Najstarszą zasadą jest schemat zwany „historyczno-biblijnym”. Jego przykładem jest De sacramentis christianae fidei Hugona od św. Wiktora(koniec w. XI-1141). W dziele tym teologia jest pojmowana jako ciągły wykład historii zbawienia. W takim ujęciu traktat o rzeczach ostatecznych został oczywiście umieszczony na końcu.

Piotr Abelard (ok. 1079-1142) zainicjował w teologii systematyzację typu ideologicznego, która odchodzi od porządku historiozbawczego na rzecz zastosowania kategorii „naukowych”, mających na celu schematyzację wiedzy z danej dziedziny. We wszystkich jednak typach syntez traktat o eschatologii jest zawsze na końcu. W największej syntezie teologicznej średniowiecza, w dziele św. Tomasza z Akwinu (1225-1274) Summa theologiae, brakuje traktatu o eschatologii, który miał zamykać trzecią część dzieła. Jest jednak rzeczą pewną, że św. Tomasz miał zamiar zamknąć Summę właśnie tym traktatem. Dzieło Doktora Anielskiego zostało uzupełnione o eschatologię przez jego studenta i współpracownika Reginalda z Piperno w tzw. Supplementum. W Summie św. Tomasza, zauważyć można odniesienia do eschatologii we wszystkich traktatach. W traktacie o atrybutach Boga św. Tomasz mówi o wizji uszczęśliwiającej, w części moralnej ukazuje łączność tejże teologii z nadzieją eschatologiczną. Mówiąc o łasce, traktuje ją jako początek chwały. Słowa Chrystusa :”Ja jestem drogą” (J 14,6) są dla św. Tomasza wyrażeniem łączącym chrystologię z eschatologią. Chrystus poprzez swojezmartwychwstanie już zapoczątkował stan chwały.

W XVI w. począwszy od F. Suarezazaczyna się tendencja do nazywania traktatów "O Bogu...". Zamiast traktatu o rzeczach ostatecznych - traktat o Bogu, który wiedzie swe dzieło ku wypełnieniu itd.

W XIX w. używane są nazwy De Deo consummatore i De novissimis, ale pojawia się też nowa nazwa - eschatologia. Jako pierwszy wśród teologów katolickich, jak się wydaje, terminu tego użył F. Oberthür[7].

Formuła „traktat o rzeczach ostatecznych” ma swoje źródło w Syr7,36 (Wulg.): We wszystkich sprawach pamiętaj o rzeczach ostatecznych a nigdy nie zgrzeszysz. Wulgata oddaje tu wiernie tekst LXX, podczas gdy tekst hebrajski mówi o kresie (w liczbie pojedynczej). Przedmiotem traktatu są rzeczy ostateczne, rzeczy, które dotyczą człowieka począwszy od jego śmierci. Prawdopodobnie pod wpływem wielkichkatechizmów i podręczników XVI w. pojawiła się tendencja do wyliczania czterech rzeczy ostatecznych: śmierci, sądu, piekła i nieba. Takie ujęcie sprawy sprowadza się praktycznie do eschatologii indywidualnej. Michael Schmaus jako pierwszy dokonał pewnego przewartościowania. Podkreślił przewagę rzeczy ostatecznych dotyczących świata, czyliparuzji i zmartwychwstania, nad wydarzeniami dotyczącymi eschatologii indywidualnej[8].

######################

Nadzieja większa niż trauma

 KS. TOMASZ JAKLEWICZ

„Modlitwa o dobrą śmierć to trauma dla ośmiolatka” – to tytuł tekstu z "Gazety Wyborczej" (Magazyn Katowice, 29.12.2017). Autorka Magdalena Warchala zareagowała na skargę mamy chłopca, który uczestniczył w roratach w jednej z katowickich parafii.

Kuba był „smutny, małomówny, osowiały” – mówi mama. „Chodził smutny przez całe święta”. Powodem tej sytuacji, zdaniem mamy chłopca, było zadanie, które otrzymał na roratach „Pomódl się do św. Józefa o dobrą śmierć”. Autorka tekstu przywołuje wyjaśnienia Gabrieli Szulik, redaktor naczelnej "Małego Gościa Niedzielnego", który przygotował materiały na tegoroczne roraty poświęcone św. Józefowi. Szulik przypomina, że ten jeden roratni dzień był poświęcony św. Józefowi jako patronowi dobrej śmierci. Ten patronat wywodzi się stąd, że św. Józef według tradycji umierał otoczony miłością Maryi i Jezusa. Taki jest chrześcijański ideał „dobrej śmierci” – umierać blisko kochających osób i w przyjaźni z Bogiem, z Jezusem. Dziennikarka uznała jednak, że autorom materiałów roratnych zabrakło wyczucia, bo modlitwa o dobrą śmierć może wywoływać u dzieci lęk i smutek. „Bo skoro już teraz trzeba się o śmierć (tu autorka opuściła słowo „dobrą”, co jest kluczowe!) modlić, to może ona nadejdzie lada chwila? Może nawet jeszcze przed pierwszą gwiazdką i wigilią?” – dywaguje dziennikarka.

Tak się składa, że to akurat ja opracowywałem materiał na ten konkretny dzień roratni. Więc czuję się wywołany do tablicy. W pełni rozumiem to, że dla niektórych dzieci (dla dorosłych także) samo sformułowanie „dobra śmierć” może wydawać się dziwne. Rozumiem również, że „modlitwa o dobra śmierć” może uchodzić za rzecz szokującą. A jednak. Sądzę, że warto mówić dzieciom w mądry, wierzący sposób o śmierci. Zresztą, taką opinię wyraża w artykule psycholog („rodzice nazbyt chronią dzieci przed rozmowami o śmierci” - prof. Popiołek). Jaką śmierć chrześcijanie uznają za dobrą? Mówiąc najprościej, to taka śmierć, po której człowiek trafia do nieba (a co najmniej do czyśćca). Chrześcijaństwo bez eschatologii traci sens. Wierzymy, że Chrystus pokonał naszą śmierć. To jest podstawowa nadzieja, którą głosi Ewangelia. Śmierć staje się dobra dzięki Jezusowi. Ponieważ Józef umierał w obecności Jezusa został uznawany za patrona dobrej śmierci. Dziś dzieci w grach komputerowych czy w kreskówkach oglądają codziennie sceny śmierci, setki razy. Czy rozumieją, co to oznacza? Zapewne nie. Mały Kuba, który przeżył mocno śmierć swojej babci, zmierzył się może po raz pierwszy w życiu na serio z dramatem śmierci. I chyba nie chodzi tylko o to, by pomóc dziecku wyjść z emocjonalnego wstrząsu, ale to znakomita okazja do przywołania prawdy, że babcia poszła do Boga, że śmierć nie jest wcale końcem, ale początkiem nowego, lepszego życia. Że kiedyś się spotkamy w Domu Ojca i dlatego warto prosić o dobrą śmierć. Właśnie po to był ten odcinek rorat, by pomóc Kubie i jego mamie. Kto ma głosić tę nadzieję, jak nie wierzący rodzice, kto jak nie księża w Kościele czy katecheci na religii? Czy akurat na roratach? Trudno, mówiąc o św. Józefie, pominąć temat jego śmierci. Miał dobre życie, więc miał dobrą śmierć.

Przypomina mi się cudowna baśń Andersena o dziewczynce z zapałkami (nota bene cała jej akcja to metafora Bożego Narodzenia). Akcja toczy się w Wigilię. Tytułowa bohaterka umiera z zimna. „Ranek noworoczny oświetlił martwą postać trzymającą w ręku zapałki; z których garść, była spalona”. Ale zanim umarła zobaczyła swoją zmarłą babcię. „Babuniu – zawołała dziewczynka – o, zabierz mnie z sobą! (…) Babunia nigdy przedtem nie była taka piękna i taka wielka; chwyciła dziewczynkę w ramiona i poleciały w blasku i w radości wysoko, a tam już nie było ani chłodu, ani strachu – były bowiem u Boga”. Dobra śmierć, choć w same święta. Może za rzadko czytamy dzieciom baśnie Andersena?

Wraz z zagadnieniami eschatologicznymi w książce postawione zostały pytania o istotę chrześcijaństwa, o to, co w decydujących dla człowieka sprawach jest rzeczywistym wyznaniem wiary i na co ukierunkowana jest chrześcijańska nadzieja. Książka ta stanowi przewodnik po historii eschatologii i jest ostatnim dziełem oddanym do druku przez autora przed objęciem stolicy arcybiskupiej w Monachium i...

Galeria

wstecz